20070110

Dziękuję

Za życzenia,
Za telefony i sms-y,
Za radość, jaka z Was płynie,
Za pracę włożoną w księgę i prezentację,
Za czas spędzony razem,
Za zrozumienie,
A przede wszystkim za 200,72 zł! (+53 ukraińskie kopiejki, 1 rubel i 59 rosyjskich kopiejek, 2 forinty, 7 pfeningów oraz 1 euro cent) i wpłaty bezpośrednie na konto Hospicjum.

Bardzo Wam dziękuję!

20070105

Urodziny

Witajcie,
Ponieważ chyba każdy na świecie wie, że 10. stycznia obchodzę urodziny i prawie każdy chce podarować mi jakiś prezent, to już teraz informuję, że prezentów od nikogo nie oczekuję.
W tym roku najbardziej ucieszy mnie, jeśli zamiast prezentu, podarujecie kilka złotówek (zamiast na prezent) dla Hospicjum św. Łazarza w Krakowie. Możecie to zrobić na kilka sposobów:

1. Wrzucenie pieniędzy do puszki, którą gdzieś tam będę ze sobą nosił 10. stycznia.

2. Wpłata na któreś z tych kont:

Bank Pekao S.A. I O/Kraków
38 1240 1431 1111 0000 0976 3744

Bank BPH S.A. II O/Kraków
73 1060 0076 0000 3200 0000 2980

3. Podejść do Hospicjum i tam przekazać pieniądze.

Adres: Towarzystwo Przyjaciół Chorych „Hospicjum im. Św. Łazarza". Ul. Fatimska 17, 31-831 Kraków.

Z góry bardzo dziękuję i mam nadzieję, że rozumiecie.

PS. A tak poza tym, to dziś MTS poddał mi fajny pomysł. Otóż możecie prosić tych, którzy się rozliczają z podatku o darowanie 1% na Hospicjum. Więcej szczegółów szukajcie TUTAJ.

20070103

Odszedł

Nigdy nie zapomnę z kim spełniałem swe marzenia będąc dzieckiem! Z kim poleciałem samolotem do Warszawy (by zobaczyć, jak to jest lecieć samolotem), z kim zjeździłem pół Polski Fiatem 125p., z kim chodziłem po górach (w większości na barana) i pływałem nad morzem, kto nigdy mi nie dał klapsa (z wyjątkiem tego, za spuszczanie powietrza w Fiacie 125p.), kto brał mnie na Chorągwice, bym mógł obcować z cudami techniki i podsłuchiwać samoloty, kto w Rabce miał cierpliwość do codziennie mokrego od zabaw śniegiem przy rzece Jacka, kto niezmordowanie powtarzał sto razy przy obiedzie „Jacek, jedz bo nie wyjdziesz”, kto zachował zimną krew i wyciągnął mi kolano tkwiące między żeberkami na balkonie w kuchni nie zważając na mój wrzask i kilkunastoosobową widownię kolejkowiczów czekających na otwarcie masarni, kto nauczył mnie jak lutować i zaraził pasją do fotografowania...
Nie zapomnę też uśmiechu i życzeń „kupy śniegu na sylwestra”…
Teraz pozostała pustka i trochę rzeczy – lutownica, którą miałem sobie pożyczyć, dużo zdjęć, mnóstwo slajdów, lampki i bombki z ostatnich świąt[*]. Dobranoc…